Krytykanckie wytykanie błędów w sytuacji kryzysowej
Dzieci często popełniają błędy, na które nie mają większego wpływu. Na przykład przewrócą się i obetrą sobie kolano. Co w takiej sytuacji robi rodzic? Denerwuje się i krzyczy na swoją pociechę. Zamiast wsparcia pojawia się wytykanie błędów powodujące jedynie przykrość i więcej złości. Dlaczego zachowujemy się w taki sposób?
Wytykanie błędów – analiza sytuacji
Kilka lat temu miałam zderzenie z ziemią podczas jazdy na rolkach. Jak to bywa podczas początków uprawiania sportu, wywróciłam się. Pierwsza reakcja mojego chłopaka: Nic ci się nie stało, nie uderzyłaś się w głowę?” Druga: Mówiłem Ci, żebyś hamowała! Czemu tak się rozpędzałaś? To nie moja wina, że nie dałem rady cię utrzymać. Moja wywrotka to niefortunny wypadek, na który żadne z nas nie miało większego wpływu. Nie posiadałam skilla rolkarza – profesjonalisty, więc nie umiałam panować nad wszystkimi ruchami. Upadłam, stłukłam tyłek i zdarłam skórę na ręce. Siedziałam na trawie, a mój chłopak krzyczał na mnie za moje zachowanie, jednocześnie starając się usprawiedliwić. Taka reakcja psychologiczna.
Tak właśnie zachowują się rodzice przestraszeni nieoczekiwaną sytuacją. Kiedy dziecko upada, mama lub tata krzyczą na nie i strofują je, że postąpiło niezgodnie z pewnymi zasadami – np. upadło, bo za szybko jechało. Pociecha zdarła brodę, bo próbowała czegoś innego. Starała się sprawdzić swoje możliwości. To przecież eksperymenty pozwalają uczyć się na własnych błędach i doświadczeniach.
Reakcja na strach przed zagrożeniem
Przy wypadkach najbardziej demotywujące jest zachowanie rodzica. Krew leje się z kolana, dziecko czuje ból, łzy zbierają się w oczach, a mama lub tata zamiast pocieszyć i wesprzeć swoją pociechę, wygłasza jej kazanie. Zrzuca winę na dziecko za to, że upadło. Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni.
Taka reakcja to automatyczna odpowiedź na sytuację zagrożenia. Rodzic pod wpływem stresu działa instynktownie. Chcąc uchronić dziecko przed kolejnym upadkiem, wytyka błędy. Poucza, krzyczy, jest zły, ale w duchu cieszy się, że nic poważnego się nie stało. Zwraca uwagę, że ostrzegał przed nadmierną prędkością, bieganiem po błocie, wchodzeniem na drzewo. Zrobił wszystko, co mógł, więc wskazuje, że nie ponosi odpowiedzialności za to, co się stało.
Jak powinna być reakcja?
Niestety, na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Nie możemy przewidzieć, że na drodze 200 m dalej będzie leżał konar, który w połączeniu z rolkami zamieni się w upadek. Osoba poszkodowana i tak źle się czuje, więc krzyk, wytykanie błędów i oskarżenia o nadmierną brawurę nic nie zmienią. W tym momencie potrzebuje pomocy, wsparcia i dobrego słowa. I tak powinniśmy się zachowywać, ponieważ krytykanctwo w takiej sytuacji nie będzie konstruktywne i nie uchroni nas przed kolejnymi upadkami i wywrotkami.